środa, 11 grudnia 2013

Rower zimą? Jak dbamy o kondycję, gdy można lepić bałwany?


Mimo że obecnie za oknem temperatura na lekkim plusie i śnieg znika, to pierwszy "atak" zimy mamy już w tym roku za sobą.

Czy zima oznacza odstawienie ukochanych dwóch kółek na wieszak i czekanie do wiosny? Sporo ludzi mówi, że zimą szkoda sprzętu, że zimą jest niebezpiecznie, że zimą zwyczajnie nie jeździ się na rowerze. Z drugiej strony głosy zapaleńców mówiący "nie ma złej pogody na rower, są tylko nieodpowiednie ubrania". Uważam, że obie strony mają trochę racji. To, czy zdecydujemy się jeździć zimą, zależy od kilku czynników.

1. zimą szybciej zużywają się rowerowe części, sól, błoto pośniegowe, piach, dużo wooody

Czy jesteśmy gotowi by świadomie niszczyć swój rower? Moim zdaniem prawdą jest, że zużycie części jest większe, ale o rower wystarczy po prostu zadbać. Można przygotować rower na zimę, stosować odpowiedni smar, czyścić po każdej jeździe i smarować napęd. Poruszając się po mieście można  zmodyfikować swoje "letnie" trasy i wybierać te bardziej odśnieżone... a główne ścieżki rowerowe w Gdańsku są odśnieżone. 

2. zimą będę potrzebował więcej ubrań

Potrzebuję więcej ubrań, ubrania są drogie. Niby tak, ale na dojazd do pracy nie trzeba ocieplanych, wiatroszczelnych lajkr na szelkach za >200zł, strój na cebulkę nada się równie dobrze (lecz bez przesady z ilością). Poprzedniej zimy jeździłem w dwóch parach bawełnianych kaloson + zwykłe, długie obciślaki (bez pieluchy), do tego wysokie skarpetki. Góra podobnie + windstoper, którego używam również w górach i na żaglach. Owszem, możemy ubrać się modnie :) ale możemy też ubrać się praktycznie; popatrzeć co mamy w szafie i co możemy połączyć.

3. zimą jest zimno

Jest zima, musi być zimno! A na rowerze? Pedałowanie samo w sobie sprawia, że nie jest nam zimno. Oczywiście, o ile z nogami nie ma problemu to szczególnie na zjazdach musimy zadbać o korpusik i głowę. Osobiście używam windsopera i obowiązkowo czapki pod kask + ograniczenie prędkości do max 20 km/h (przy temp znacząco poniżej zera). Moim najsłabszym punktem organizmu pedałującego zimą są stopy. Jeżdżąc w spd praktycznie nimi nie ruszam, ale ubieram grubą skarpetę i daję radę.

4. zimą jeżdżąc na rowerze będę chory

To chyba najbardziej absurdalna ze wszystkich wymówek. Wręcz przeciwnie, zażywając ruchu na świeżym powietrzu, dbając przy tym o odpowiednią ilość ubrań i robiąc to stopniowo zahartujemy swój organizm, który nabierze odporności i autobusowe zarazki nie będę mu już straszne.

Na koniec zadajmy sobie pytanie: czym jest dla mnie rower?


Jeśli traktujemy rower jako środek transportu np do pracy to nie rezygnujmy z niego, tylko róbmy to z głową.
Jeśli natomiast lubimy poszaleć sobie po lesie to wybierzmy raczej główne drogi, te boczne mogą sprawić nam mały problem i jazda nie będzie już tylko jazdą (co widać na pierwszym foto w poście :) ).
Jeśli traktujemy rower jako coś, co ma nam służyć przez lata wybierzmy samochód lub komunikację miejską. Pamiętając, że samochody również dużo bardziej zużywają się zimą, palą więcej paliwa bo jest zimno, jazda nimi również bywa niebezpieczna. Jeśli zaś o komunikację miejską chodzi, to zgodnie ze słowami Pana ze sklepu rowerowego skierowanymi do Kubusia "z części rowerowych w zimie najtaniej wychodzi bilet miesięczny".

Osobiście uważam, iż ludzie którzy mówią "jeżdżąc zimą na rowerze będziesz musiał na wiosnę wymienić napęd" zapominają, że jeżdżąc samochodem muszą go zatankować, sól także go niszczy, a bilet miesięczny kosztuje. Do tego ile mamy śnieżnych miesięcy w roku, podczas których powinniśmy oszczędzać swój rower i przesiąść się np na komunikację miejską? Pomnóżmy te miesiące przez cenę biletu miesięcznego, po czym sprawdźmy ceny napędów i może nie będzie to już tak źle wyglądało w naszym budżecie. Tak wiem napęd to nie wszystko, ale rowerowa zajawka i kondycja wymaga niewielkich poświęceń.


Rozpisałem się, a główną myśl, jaką miałem w głowie to "jak SundayBikers dbają o kondycję zimą", więc do sedna.
Każdy z nas jest inny, każdy z nas ma inne codzienne obowiązki, inną ilość dostępnego czasu, inne możliwości. O ile w miesiącach cieplejszych zgranie się na cały dzień na rower to nie problem to zimą z racji szybko zapadających ciemności i niższej temperatury nie jest to już takie proste. Dlatego wsiadamy częściej na rowery spiningowe. Czasem chodzimy na zajęcia razem, czasem osobno. Póki co uczęszczamy do dwóch klubów, nie można przyzwyczajać się do jednego trenera i jednego rodzaju wysiłku. Ważne jest by pracować nad wydolnością, ale nie zapominać o sile. Wszystko trzeba odpowiednio wyważyć. Dodatkowo Tomasz zasuwa na basenie, a Kuba szarpie żelastwo na siłowni, Marcin gra w siatkówkę. A ja? Liczę na to, że w końcu zbiorę się na siłkę i na basen, póki co spining, rower, a może i moje kolana są już gotowe, by znowu wrócić do regularnego biegania, bo bieganie zimą uwielbiam :)