sobota, 27 kwietnia 2013

Zimny raj

Pierwszy dzien na nowej ziemi wita nas opadami deszczu, mgla oraz niska temperatura. Natomiast sciezki asfaltowe w swietnym stanie. Ludzi prawie nie ma, kierowcy wyedukowani (zablokowalismy skrzyzowanie, bo bylismy niezdecydowani). Rowerzystow nieduzo, ale sezon sie jeszcze nie zaczal. Wszystkie kawiarnie zamkniete, wiec siedzimy i grzejemy sie w zadymionym pubie. Nastroje i sprzet jednak dopisuja, wiec z radoscia ruszamy na pierwsze pole namiotowe na Bhmie.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Wstępne pakowanie

Po dwóch godzinach dopasowywania, workowania i składania rzeczy, a także dzięki gorącej linii telefonicznej, jesteśmy po pierwszym pakowaniu rzeczy na maszyny.

Wszystko wypada dobrze, torby się trzymają, a także uda nam się zabrać wszystko to, co najpotrzebniejsze... i oczywiście masę rzeczy niepotrzebnych. Jutro doprowiantowanie.

Pierwsze wrażenie - tylne koło jest mega dociążone, ciekawe jak się będzie teraz to bydle prowadzić... mam nadzieję, że koła\dętki wytrzymają.

Sprawdzałem też, że w miarę szybko i sprawnie mogę całość odczepić od roweru - przyda się to przy przewozie pociągiem oraz promem.

A teraz moi Drodzy spać, bo jutro początek BHTrip ;)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Jedziemy na Bornholm!

Będzie konkretnie, bez zbędnego pitu pitu i Mickiewiczowskich opisów ;)
Bez pisania o tym kim jesteśmy, czego w życiu nie dokonaliśmy, z czego jesteśmy dumni i ilu to kilometrów pod wiatr nie przejechaliśmy. Nie będziemy pisać o pracy, przyjaźnaich (chyba że tych rowerowy) o wielkich planach lecz o tym co faktycznie robimy, więc zaczynamy!

Zaczynamy naszą pierwszą rowerową wyprawą, cel Bornholm, start 26.04 z Gdańska. Pomysł na wyjazd zrodził się w mojej głowie na początku roku, wszystkie prace i urlopy szczęśliwie się zgrały więc wyjazd stał się realny. Od tygodnia w głowie nam tylko planowanie, planowanie i raz jeszcze planowanie. Od tego jak dostać się na wyspę, w co się spakować, ile jedzenia z Polski zabrać. Żaden z nas nigdy nie był na kilkudniowej wycieczce rowerowej lecz obaj się nimi jaramy. Nasze nieprzygotowanie było na tyle duże, że poza rowerami nie mieliśmy nic. Na szczęście bagażniki na sakwy już kupione, a w dniu pisania tego posta Kuba ma już sakwy na tył. Ja jeszcze się ociągam lecz po niedzieli będę miał już komplet.

Kuba już gotowy do drogi.