poniedziałek, 18 maja 2015

Jak spakować się na wyprawę rowerową część 3.

Wyruszając na wyprawę rowerową zawsze zaczynam od wyjęcia wszystkich potrzebnych rzeczy z szafy. Układam je na łóżku i następnie pakuję do sakw. Jeśli wyruszam z domu czy też jadę pociągiem to rozkładam ciężar w miarę równomiernie od razu na obie sakwy. Jeśli do miejsca startu dostaję się samolotem temat wymaga nieco więcej pracy i logistyki. Ale o tym za chwilę w punkcie czwartym. Zacznę od tego jakie są (znane mi) opcje przewozu roweru.



1. na kołach

Z punktu widzenia pakowania jest to najwygodniejsze rozwiązanie. Możemy na spokojnie spakować się w domu. Nie musimy spieszyć się na pociąg czy samolot. Możemy od razu spakować się docelowo tak, jak będziemy jeździć. Ułożyć ważne rzeczy na górze (jak kurtka przeciwdeszczowa) i rzadziej używane (jak zapas jedzenia) na dnie sakwy. Nie musimy rozkręcać roweru, wsiadamy i jedziemy. Jest to opcja dobra pod warunkiem, że miejsce do którego chcemy dotrzeć jest w miarę niedaleko lub mamy bardzo dużo czasu na wyprawę. Jeśli miałbym jechać z domu, z Gdańska do Besishahar w Nepalu, skąd rok temu ruszałem w Himalaje, potrzebowałbym ekstra urlopu na dojazd na miejsce startu.


2. samochód

To rozwiązanie najprostsze. Zakładając, że mamy samochód, mamy odpowiedni bagażnik na rower (dachowy, na klapę, kwestia gustu) lub kombi, pakujemy rower, sakwy, siebie i jedziemy :) Jest to rozwiązanie dobre, pod warunkiem że:

  • mamy samochód
  • miejsce startu i mety jest takie same
  • samochód pomieści wszystkich uczestników + rowery + bagaże
  • jest to akceptowalny dla nas koszt
Niekiedy koszt przejazdu samochodem rekompensuje czas jaki trzeba poświęcić na jazdę pociągiem. Jeśli więc mamy mało czasu na wyjazd to samochód pozwoli go zaoszczędzić. Oczywiście, zaraz pojawią się głosy "ale przecież w pociągu mogę się wyspać, a samochód trzeba prowadzić". Tak, ale czy ktoś z Was śpi spokojnie w pociągu, podczas gdy w przedziale obok wisi Wasz rower? Nie zawsze samochód to najszybszy środek lokomocji, ale np. w nasze polskie góry jest w stanie znacząco skrócić czas podróży w porównaniu z pociągiem.


3. pociąg

Zacznę anegdotą. Dwa lata temu wybraliśmy się z Kędziorem do Szklarskiej Poręby. Jako środek transportu wybraliśmy pociąg. Chcąc jechać w pełni w zgodzie z przepisami, gdy dowiedzieliśmy się, że nocny pociąg którym początkowo planowaliśmy jechać nie ma już miejsc na rowery, wybraliśmy połączenia regionalne i przewóz roweru w tzw. kurniku. Podróż trwała prawię dobę. Z kilkoma przesiadkami, wnosząc i wynosząc osakwione rowery z pociągu na pociąg. W drodze powrotnej mieliśmy już w pełni legalny bilet lecz ... niestety... jacyś "spryciarze" zajęli nam miejsca. Cóż to, machnęliśmy ręką i nie prowadziliśmy dochodzenia, postawiliśmy rowery obok i zajęliśmy miejsca w przedziale. Te o dziwo były wolne ;)

Często korzystamy z usług przewozów regionalnych, gdy jedziemy np. w Bory Tucholskie czy w okolice Żarnowca. Wówczas jedziemy maksymalnie 1,5 h. Wybierając się w dalszą podróż pociągami dalekobieżnymi trzeba przygotować garść albo dwie cierpliwości. Słyszałem, że nawet w nowoczesnym pendolino Panowie konduktorzy nie zawsze uśmiechają się na rowery, które przecież mają wyznaczone miejsca. Także trzeba być czujnym.


4. samolot

To najszybszy środek transportu, lecz wymagający najwięcej przygotowań. Do dyspozycji mamy bagaż podręczny (jego wymiary i waga zależne są od linii lotniczych) oraz bagaż rejestrowany (wymiary i wagę również podaje przewoźnik). Dla uproszczenia będę bazował na wymiarach i wadze przewoźnika Wizz Air, z którego usług skorzystaliśmy lecąc wspólnie do Norwegii oraz skorzystamy w tym roku udając się na Islandię.

  • bagaż podręczny w w/w liniach nie może przekraczać wymiaru 42 cm x 32 cm x 25 cm, przewoźnik nie podaję maksymalnej wagi.
  • bagaż rejestrowany to "paczka" o wymiarach: szerokość: 1,499 m, wysokość: 1,194 m, długość: 1,715 m; maksymalna waga to 32 kg.
Należy pamiętać, że w bagażu podręcznym niedozwolone jest przewożenie ostrych przedmiotów i płynów powyżej 100 ml. Dlatego też zapasowe szprychy, nóż, zestaw imbusów i cała masa rowerowych rzeczy musi lecieć w bagażu rejestrowanym wraz z rowerem.

Do bagażu podręcznego zabieram głównie ubrania i część jedzenia, ale tylko suche jak liofilizaty, pasztet z racji zawartości wody może nie przejść kontroli. Jako bagaż podręczny służy mi jedna sakwa.

Do bagażu rejestrowanego, w moim przypadku karton po rowerze, ląduję:

  • rower
  • wszystkie ostre przedmioty
  • płyny (odżywki, izotonik)
  • gainer (proszek który może wzbudzić zainteresowanie lotniskowych skanerów)
  • bidony (do nich także można coś schować)
  • sakwa
  • karimata
  • śpiwór
  • namiot


Waga wadze nierówna, dlatego nigdy nie zamykam ostatecznie kartonu w domu. Ważę karton na wadze lotniskowej i jeśli trzeba przepakowuję część rzeczy do podręcznego lub ubieram na siebie.

A co z rowerem? Przecież na takim wypadzie to on jest najważniejszy. Rower rozkręcam praktycznie jak tylko się da. Zaczynam od:

  • opatulenia ramy otulinami do rur, kupionymi w sklepie budowlanym
  • wyjmuję sztucę wraz z siodełkiem
  • odkręcam pedały
  • zdejmuję koła, odkręcam tarcze hamulcowe (u mnie torx 25), odkręcam tylną przerzutkę wraz z hakiem
  • zabezpieczam klocki hamulcowe, by przez przypadek się nie zapowietrzyły, wkładam pomiędzy nie kawałek plastiku, cokolwiek byle sztywne
  • zdejmuję kierownicę razem z mostkiem (jeśli masz krótkie linki dobrze jest wcześniej zdjąć hamulec i manetki.)
  • zdejmuję amortyzator (uwaga na łożyska i wszelkie podkładki)
Całość kompaktowo zipuję opaskami zaciskowymi oraz taśmą i gotowe. Tak przygotowany rower ląduje w kartonie wraz z pozostałymi rzeczami.



To co? Gdzie ruszacie na tegoroczne wyprawy rowerowe? :)


poniedziałek, 4 maja 2015

Jak spakować się na wyprawę rowerową część 1.

Każda podróż wymaga zaplanowania rzeczy, które będziemy musieli z sobą zabrać. Jeśli lubimy wylegiwać się na leżaku na złotych plażach niezbędne będą:

- japonki
- ręcznik
- stój kąpielowy
- olejek do opalania

Ja za wylegiwaniem się na plaży nie przepadam więc nie wiem co jeszcze powinno znaleźć się na takiej liście. Wiem za to, że planując aktywny wypoczynek, rowerowy wypoczynek, wyprawę rowerową niezbędne jest dokładne zaplanowanie listy rzeczy do zabrania.

O tym co spakować by przede wszystkim nie mieć za dużo rzeczy z kategorii "przyda się", a jednocześnie jest niezbędne w podróży nie można powiedzieć jednoznacznie i podać jednego gotowego przepisu. Każdy z nas jest inny. Jeden ma np. ulubioną dmuchaną poduszkę, która dla mnie jest zbędnym luksusem, gdyż zastępują ją polarem lub nic nie kładę pod głowę, a dla Kuby i Tomka jest czymś obowiązkowym. Dlatego też poniższy wpis traktujcie jako bardzo subiektywny.

Szykując się na ostatnią wyprawę podzieliłem swoją listę na kilka kategorii.

1. apteczka

Powinna być dostosowana do długości wyprawy. Inne lekarstwa zabierzemy na jednodniową wycieczkę z Gdańska na Hel, inne gdy jedziemy na dwa tygodnie np. do Norwegii. 

2. dokumenty

Dowód osobisty warto mieć zawsze przy sobie. Często służy także jako paszport. Jeśli jedziemy w rejon świata, który wymaga od nas szczepień warto zabrać z sobą książeczkę szczepień. Ja do tego działu dorzucam jeszcze pamiętnik, w którym spisuję robocze relacje z wyprawy.

3. rzeczy osobiste

Skarpety, bielizna, koszulki, bluzy, i wszystkie rowerowe ciuchy lądują w tym dziale. Nie wszystkie ubrania są jednakowe, nasze garderoby są różne, dlatego jednemu z nas bluza rowerowa będzie pełniła funkcję ochrony przed wiatrem, a inny weźmie dodatkową wiatrówkę.

4. ekwipunek rowerowy

Ten dział rozpoczynam od odżywek, batonów energetycznych. Następnie kask, oświetlenie, bidony, sakwy, expandery, kleje, zapasowe klocki hamulcowe, klucze na rolce taśmy naprawczej kończąc. Słowem paliwo, bezpieczeństwo oraz mini warsztat.

5. elektronika

Lubię jeździć z nawigacją, zawsze przed samodzielnym wyjazdem przygotowuje tracka, którego wygrywam w garmina. Ale poza tym zawsze mam z sobą mapę papierową. Aparat fotograficzny i telefon również wpisuję na listę rzeczy elektronicznych i niezbędnych.

6. kosmetyczka

Podobnie jak ubrania tak i kosmetyczka jest rzeczą bardzo indywidualną. Higiena jamy ustnej jest bardzo ważna więc nie powinno w niej zabraknąć szczoteczki do zębów, a w przypadku gdy nie zawsze mamy do dyspozycji prysznic, rzekę czy jezioro mokre chusteczki doskonale odświeżą nasze ciało po całym dniu pedałowania.

7. kuchnia

Często na naszych wyjazdach zabieramy z sobą kuchenkę turystyczną i menażkę, która służy za garnek. Przygotowanie ciepłego posiłku, kawy, herbaty w środku lasu jest czymś bardzo przyjemnym. Nie powinno tu zabraknąć również ostrego noża.

8. spanie

To przenośna sypialnia. Namiot, karimata, śpiwór. Osobiście nie lubię marznąć w nocy, dlatego w zależności od pory roku dorzucam jeszcze termiczną bieliznę oraz czapkę - w tej śpię nawet latem :)


Część rzeczy z powyższych kategorii zabieram z sobą zawsze. Nie ważne czy jadę na weekend w Bory Tucholskie, czy na dwa tygodnie gdzieś dalej z namiotem i sakwami. Dopasowuję ilość i rodzaj rzeczy do wyjazdu. Dlatego też nie zawsze zabieram z sobą kuchnię oraz spanie. Tak przygotowane grupy zdecydowanie ułatwiają mi pakowanie się. 

Wymienione powyżej elementy są tylko przykładowymi, moja lista jest zdecydowanie dłuższa i można ją podpatrzeć tutaj. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to lista idealna jeśli uważasz, że czegoś brakuje, co może uratować życie piszcie śmiało :)