niedziela, 11 października 2015

Szosa - pierwsze starcie


Niedawno, z Kubą, rozpoczęliśmy nową przygodę... niektórzy twierdzą, że weszliśmy na kolejny poziom! My uważamy, że trzeba czegoś spróbować, żeby móc się wypowiedzieć na dany temat. :)
Z początku byłem sceptycznie nastawiony do roweru na cienkich oponach i to praktycznie bez bieżnika!! Aczkolwiek już po pierwszej przejażdżce zauważyłem mnóstwo zalet kolarzówki, niestety wady też swoje ma.


Po pierwsze: zupełnie inna kierownica, klamki od hamulców w pionie z zintegrowanymi przerzutkami - JAK TYM STEROWAĆ??!! JAK TYM JEŹDZIĆ??!! Pierwsze kilometry wyglądały przekomicznie, przechodnie na 100% zastanawiali się czy ja w ogóle potrafię jeździć na rowerze?!


Po drugie: inna pozycja jazdy, a co za tym idzie, inaczej pracujące mięśnie. Już po kilkuset metrach poczułem, że moje uda i łydki pracują inaczej. Choć zaletą przełożeń w rowerze szosowym jest możliwość odczuwania bezpośredniego oddziaływania naszych mięśni na prędkość z jaką się poruszamy - wystarczy kilka obrotów korbą, a my już pędzimy 35 km/h.


Po trzecie: nawierzchnia! No i tu zaczynają się schody. Rodzaj nawierzchni ma znaczny wpływ na komfort naszej jazdy. Każda dziura w jezdni, każda koleina, kostka brukowa, betonowe płyty oraz to coś dziwnego co widzicie na zdjęciu powyżej - wszystko odczuwamy w rękach, nogach i d**ie (siodełku).


Temat jazdy na rowerze szosowym na pewno zostanie rozwinięty, oczywiście zaraz po tym jak my zgłębimy tajniki tego "surowego" przemieszczania się po świecie.

Kędzior

0 komentarze:

Prześlij komentarz