czwartek, 12 maja 2016

Planujemy się powłóczyć czyli Kaszubska Włóczęga tuż tuż !


W najbliższy weekend jedziemy na Kaszubską Włóczęgę. Każdy z nas ma na swoim koncie co najmniej kilkanaście startów w pieszych rajdach na orientację, dziennych, nocnych, dłuższych i krótszych. Nikt z nas jednak nie brał jeszcze udziału w wersji rowerowej. Rajd organizowany jest po raz jedenasty, lecz dla nas będzie to debiut. Zgłosiliśmy się na trasę rowerową o dystansie 50 km.

Pomysłodawcą i głównym spoiwem naszego uczestnictwa jest Marcin. To on od ponad miesiąca monitoruje całe wydarzenie. Dokonał zgłoszenia, dopilnował opłaty startowej oraz zarezerwował domek. Jedziemy dzień wcześniej by się zaklimatyzować i pospać nieco dłużej w dniu startu.

Pierwotny plan zakładał, że na linii startu stawiamy się w komplecie jako dwie drużyny. Niestety, wczoraj okazało się, że Tomek musi być w pracy. Jedziemy zatem we trzech, Marcin, Kuba i Radek, jako jeden patrol.

Zasady rajdu są proste:

  • stawiamy się na start z rowerami,
  • dostajemy mapę w skali 1:25 000 z zaznaczonymi punktami kontrolnymi,
  • możemy używać busoli/kompasu,
  • nie korzystamy z GPSa (poza rejestracją trasy, Garmin ląduje zatem w plecaku by nie wzbudzać niepotrzebnych scysji),
  • od momentu startu mamy 4 godziny 20 min na powrót do bazy, po tym czasie naliczane są punkty karne,
  • naszym zadaniem jest wyznaczenie optymalnej trasy i bezbłędne znalezienie punktów kontrolnych, następnie wracamy do bazy.
Brzmi banalnie prawda? :) Z doświadczenia jednak wiem, że najtrudniejsze w tego typu imprezach jest posługiwanie się mapą, orientacja w terenie oraz ustalenie priorytetów. Naszym celem jest odnalezienie wszystkich punktów lecz mapy nie zawsze są aktualne, nasz zmysł orientacji w terenie (mimo, że potrojony) może nas zawieść, dlatego też będziemy pilnować się wzajemnie. Ważne jest dostosowanie ewentualnych korekt trasy (a na rowerze można łatwo przegapić małe, leśne ścieżki) do czasu jaki pozostał do końca zabawy.

Nie można też walczyć za wszelką cenę, należy słuchać organizmu, dbać o odpowiednie nawodnienie i mieć zawsze w zapasie cukier, który podtrzyma zmęczony organizm.

Traktujemy to jako dobrą zabawę i przejażdżkę po lesie. Na pewno nie będziemy walczyć o złote kalesony i mam nadzieję, że nie spotkamy takich uczestników (co niestety zdarza się na takich imprezach). Mamy jeden cel: dobrze się bawić stosują się do regulaminu imprezy. :)

Co zabrać z sobą na taki rajd? Teraz mogę teoretyzować, mniej bądź bardziej trafnie, dlatego też wstrzymam myśl i napiszę po powrocie co znalazło się w naszych plecakach. O tym co było niezbędne, co mogłoby się przydać, a co było całkowicie zbędne.


0 komentarze:

Prześlij komentarz