sobota, 18 maja 2013

Pęknięta guma - czyli dlaczego warto być przezornym

Zapewne każdy z Was nie raz czytał, że należy mieć zawsze przy sobie zapasową dętkę lecz pewnie tyle samo głosów powie "jeżdżę tylko na krótkich dystansach, nie potrzebuję" albo "ja nie łapię gum". Podczas dzisiejszej przejażdżki świadomie nie zabrałem z sobą pompki, łyżek do opon, kluczy imbusowych i dętki. Zawsze jeździłem na narzędziami (z dętkami tylko na dłuższe wycieczki za miasto) lecz uznałem, że dziś nie będą mi potrzebne. Gdy dzisiejszy trip distance wskazywał 45 km usłyszałem wielki huk i poczułem momentalnie brak powietrza w tylnym kole. Jechałem nową ścieżką rowerową przy Galerii Bałtyckiej, "na co najechałem, czego nie zauważyłem!". Zatrzymałem się, wróciłem ujechane 5 metrów by zrobić oględziny. Nic. Absolutnie nic nie znajdowało się na ścieżce, żadnego szkła, kamieni, nawet piasku, nawierzchnia czysta i równa. Moje zdziwienie było jeszcze większe gdy zauważyłem pękniecie na boku opony! Zacząłem szukać w myślach, gdzie są najbliższe sklepy rowerowe. Odwiedziłem trzy, lecz po 16:00 w sobotę mogłem spodziewać się tylko jednego. Pozostały otwarte serwisy na ścieżkach wzdłuż plaży, lecz oznaczało to jakiś 40 minutowy spacer. Odpuściłem i wyruszyłem na spacer z rowerem do domu. Przez chwile rozważałem autobus lecz odpuściłem. Po drodze szukałem przyczyny. Czy to wina dętki? A może zwyczajnie opona miała już dość. Przejechałem na nich dwie zimy, a łączenie ponad 4700 km. W sumie i tak miałem rozejrzeć się za nowymi bo na zakrętach nie czuję się już pewnie.
Z drugiej strony dobrze, że nie stało się to gdzieś w sopockich lasach, po których dziś się szwendałem wyszukując  nowe trasy rowerowe.

Po niespełna 2,5 h spaceru dotarłem do domu pokonując prawie 13 km - autobus to nie był taki zły pomysł ;) Od dziś nie ruszam się z domu bez dętki, łyżek i pompki, nawet do pracy. Lepszy szybki serwis i dalsze pedałowanie niż przymusowy spacer. W domu wymieniłem dętkę, liczę że opona wytrzyma do końca miesiąca.

A z innej bajki, kto lubi jazdę z żółtych okularach? Osobiście uwielbiam ten kolor szkieł na rower. Działa rzekłbym rozweselająco, rozpędza chmury i ogólnie czyni świat piękniejszym :)
Chlorofilowe porównanie na poniższych zdjęciach.
bez okularów

ten sam kadr zrobiony przez żółte okulary

0 komentarze:

Prześlij komentarz